Mała draka w fińskiej dzielnicy - Marta Kisiel

 Marta Kiesiel na okładce to z pewnością coś dobrego. Żyję z tym przeświadczeniem, odkąd przeczytałam „Dożywocie.” Bezapelacyjnie uwielbiam pióro autorki, która pisze błyskotliwie, zabawnie, a jednocześnie potrafi prześwietlić ludzką naturę lepiej niż rentgen. Coś, co inni zawierają w jednym zdaniu, ona przedstawia w całym akapicie, używając tak trafnych metafor i porównań, że wyraża dużo więcej niż kilka prostych słów, a przy tym sprawia nieziemską przyjemność czytelnikowi i poprawia nastrój. Dobry dowcip okraszony odpowiednią dawką dystansu do świata, sarkazmu oraz nieodzownej ironii zawsze jest w cenie, prawda?

Dobrze, że uwielbiam Martę Kisiel, to już wiecie. Pora żebym Wam przedstawiła jej najnowszą powieść: „Mała draka w fińskiej dzielnicy.” Tak, zatem spakujcie leżaczek, lemoniadę, odrobinę wolnego czasu i udajcie się ze mną do Starego Deszczyna. Mała miejscowość, właściwie dziura zabita dechami, gdzie nawet dyskontu nie uświadczysz. Za to zobaczysz pięć bardzo ładnych fińskich domków, które przybyły po wojnie i zostały zbudowane przez Finów osobiście; kopiec usypany z ziemi całkiem przeciętnej i… Właściwie to tyle jeśli chodzi o atrakcje bardziej turystyczne. Całe szczęście jest kilka uroczych babć, które są od siebie tak samo różne, jak ich wnuczęta. Owe wnuczęta w chwili obecnej są już dorosłe, choć w tej dorosłości radzą sobie bardziej dzięki szczęściu niż zaradności. Naszą narratorką staje się Sława, która powraca do kolebki swojego dzieciństwa, by zregenerować siły po kolejnej porażce. Po pewnym czasie dowiaduje się, że babcia, która tak czule ją przywitała w domu, zmarła i jest widmem, a w dodatku sporo doczesnego żywota spędziła w sabacie razem z resztą babć.

Ogólnie jest dużo włóczki, jeszcze więcej magii, cała chmara zębiastych, wkurzonych kiwi na nóżkach i tajemnic, które z każdą kolejną stroną nęcą bardziej i bardziej.

„Mała draka w fińskiej dzielnicy” to opowieść pocieszna, zakręcona i magiczna. Idealna wręcz na czas wolny. Rozluźnia do poziomu babcinych pantalonów i bawi do łez. W dodatku czyta się tak dobrze jak zawsze Martę Kisiel, więc jeszcze raz polecam, dołączając gwarancję niezapomnianych wrażeń.

PS Reklamacji nie przyjmujemy. 😉

Komentarze

Popularne posty