Obfitość – Joanna Jegiełło
Uwaga drodzy rodzice, będą spojlery.
„Obfitość” to historia o Kornelii, małej dziewczynce, która ma
multum rzeczy i jest z tego powodu bardzo zadowolona. Nie przeszkadza jej, że
przez jej pokój ledwo można przejść. Nie wyobraża sobie niczego innego. Jednak
pewnego dnia mama oznajmia jej, że spędzi wakacje u dziadka. Byłoby świetnie gdyby
nie jeden szczegół, może zabrać ze sobą tylko jedną zabawkę. W oczach Kornelii
to prawdziwa tragedia. Początkowo rzeczywiście u dziadka jej się nie podoba.
Domek jest malutki i urządzony minimalistycznie. Jednak gdy tylko się
rozejrzeć, wokół jest pełno ciekawych rzeczy. Na plaży są muszelki i wodorosty,
rysować można na mokrym piasku, w lesie zbudować szałas, a ze starych gałganków
zrobić lalkę. Nagle okazuje się, że Kornelia wcale nie potrzebuje tuzina
zabawek, doskonale radzi sobie bez nich. Z każdą chwilą coraz bardziej rozwija
wyobraźnię i kreatywność. Podoba jej się to na tyle, że gdy przyjeżdża po nią
mama, ona wcale nie chce wracać do domu.
„Obfitość” to ważna podpowiedź dla dzieci, ale też przypomnienie
dla rodziców. Nasi mali podopieczni nie potrzebują zestawu lekarza, żeby skutecznie
pobawić się w doktora. Nie muszą mieć trzydziestu lalek. Od tego nie staną się
szczęśliwsze. Nawet pudło nowych zabawek nie pomoże, jeśli nie będą mieć naszej
uwagi i czasu. (Tak, tak, o tym też opowiada ta historia. O byciu razem i
wspólnej zabawie. To wątek poboczny, ale równie ważny.)
Z innej strony, czy my mieliśmy aż tyle? Może nieliczni. Ja
na przykład posiadałam z połowę tego wszystkiego, a może nawet mniej, co moje
córki teraz. Ale potrafiłam sobie poradzić. Domek dla lalek zrobiłam z kartonu,
a swojego czasu udawałam, że spineczki „żabki” są moimi zwierzątkami. Robiłam
dla nich domki, karmiłam, bawiłam się z nimi i było super. Rozwijałam się przy
tym, szukałam rozwiązań, kombinowałam ile wlezie, ale dzięki temu ćwiczyłam
kreatywność i wyobraźnię. Czy w świetle tych wspomnień multum gotowych
rozwiązań, które obecnie podsuwa się dzieciom, aby na pewno jest dla nich
dobre?
Między innymi dlatego z całego serca polecam „Obfitość”.
Historię fajnie się czyta i równie dobrze się jej słucha. W tekście co jakiś
czas można natrafić na rymy, a ilustracje Agaty Dobkowskiej są pocieszne i pięknie
dopełniają opowieść, podkreślając jej sedno. Dla rodziców może stanowić drobną
przypominajkę tego, co jest naprawdę ważne, a dla dzieci dowód na to, że wcale
nie potrzebują profesjonalnego karabinu, żeby pobawić się w snajperów na
wojnie. Wystarczy odrobina wyobraźni i dłuższy patyk. Też będzie fajnie, a kto
wie – może nawet lepiej. 😉
Komentarze
Prześlij komentarz