Zrodzony z gniewu – Paulina Zalecka
Chloe miała trudne dzieciństwo z uzależnioną matką, która
nie kwapiła się by odpowiednio zadbać o córkę. Chloe musiała radzić sobie sama.
Pewnego dnia poznała Andresa. Chłopak pochodził z dobrego, bogatego domu. Połączyło
ich wielkie uczucie.
Chloe i Andreas mają za sobą kilka wspólnych lat, a teraz są
świeżo upieczonym małżeństwem. Pech chce, że pojawiają się ludzie, którzy chcą
ich rozdzielić. Chloe trafia do domu bossa narkotykowego, który kolekcjonuje
kobiety, traktując je jak lalki. Nie jest jednak łagodnym typem. Dziewczynie przypomina
najgorsze zło, a jego dom jest dla niej odzwierciedleniem prawdziwego piekła. Czy
Chloe zdoła obudzić jakiekolwiek uczucia w swoim właścicielu? Czy uda jej się
wrócić do ukochanego męża?
Na kartach powieści nie brakuje przemocy psychicznej oraz
fizycznej, w tym brutalnych scen gwałtów. Zresztą już na wstępie czytelnik dostaje
na ten temat jasne ostrzeżenie. Niemniej wszystko napisane jest w taki sposób,
że opowieść wciąga już od pierwszych zdań. Później przepływa się przez kolejne
sceny, gnając od rozdziału do rozdziału z chmurką nad głową, w której pali się
neonowe „Co będzie dalej? Co zrobi ona? Jak na to zareaguje on? I do cholery,
jak to wszystko się skończy?!”
Paulina Zalecka skonstruowała historię, która jest z
pewnością nieszablonowa i tylko trochę przewidywalna. Opowiada o prawdziwej,
wielkiej miłości, ale zupełnie z innej perspektywy.
Chloe jest zdecydowanie warta podziwu i na pewno się jej
kibicuje, ale Mikail, który ją więzi, nie raz wzbudza cieplejsze uczucia, nawet
jeśli mam tutaj na myśli sporą dawkę współczucia. Bo „Zrodzony z gniewu"
to historia o dziewczynie wiernej swojemu sercu, ale też o mężczyźnie, którego
nikt nigdy nie nauczył prawdziwej miłości.
Jeśli ktoś lubi dark romance, będzie naprawdę usatysfakcjonowany,
bo książka jest wprost świetnie napisana. Natomiast bardzo wrażliwym zalecam
ostrożność. Pamiętajcie, czytacie na własną odpowiedzialność. Niemniej uważam, że
zdecydowanie warto sięgnąć po „Zrodzonego z gniewu”. Choćby po to, by oderwać
się od schematycznych, waniliowo - cukierkowych historii.
Komentarze
Prześlij komentarz