Leczenie odżywianiem: Refluks - Kimberly A. Tessmer
Tytuł jest obiecujący, jednak czy
wnętrze spełniło moje oczekiwania? Czy choć trochę mi pomogło? Mówiąc szczerze,
tak. Wiadomo, sam poradnik mnie nie uzdrowił, ale za to już wiem, co dokładnie
mi dolega i co mogę zrobić, by sobie ulżyć.
„Leczenie odżywianiem: Refluks” to
przewodnik podzielony na kilka klarownych rozdziałów. Autorka zaczyna od
podstawy, czyli wytłumaczenia, czym właściwie jest refluks i GERD (choroba
refluksowa przełyku). Po krótkiej lekcji biologii przechodzi do metod badania systemu
trawiennego, które są pomocne przy zdiagnozowaniu problemu. Następie mamy
omówione metody leczenia. Tutaj dostajemy spis substancji, których używa się by
ulżyć pacjentom.
Wniosek z tej części książki odczytałam
następujący: Leki owszem są dobre, ale na chwilę, dla szybkiego złagodzenia
objawów. Natomiast na dłuższą metę należy zmienić swoje przyzwyczajenia,
szczególnie żywieniowe, a najlepiej odnaleźć przyczynę problemów gastrycznych i
je zwalczyć. Tak czy siak, zdecydowana większość osób powinna odrobinę zmienić
dietę i zredukować wagę lub utrzymać obecną, jeśli jest poprawna.
Co kilka, kilka naście stron autorka
powtarza nam, że powinniśmy skonsultować się z lekarzem, co jest swoistą
podkładką i oczyszczeniem się z odpowiedzialności, gdyby ktoś coś zrozumiał
opacznie i wprowadził w życie jakiś szalony plan samoleczenia na podstawie słów
autorki. Dla mnie jest to całkiem rozsądne posunięcie z jej strony, chociaż trudno
jest mi wyobrazić siebie w gabinecie lekarza, kiedy pytam, czy w ramach
aktywności fizycznej poleca mi bardziej jogę, czy może jednak rower?
Druga połowa książki traktuje już o
diecie, czyli co możemy, czego nie i jak sprawdzić, co wywołuje u nas objawy. To
trochę jak podręcznik zdrowego żywienia dostosowany do GERD. Większość zasad ta
sama, z drobnymi tylko zmianami. Ogólne wyrzucamy śmieciowe jedzenie, skupiamy
się na jak najmniej przetworzonej żywności. Czyli zdrowo, świeżo, dużo warzyw,
owoców, pełnoziarnistych ziaren, mało tłuszczów, mało sodu. Do picia woda i to
najlepiej nie w trakcie, a pomiędzy posiłkami. Kolacja nie później niż trzy
godzinki przed snem. (To tak w wielkim skrócie, okrojone ile wlezie.)
Ponadto w „Leczenie odżywianiem: Refluks” Kimberly
A. Tessmer podaje przykładowy,
dwutygodniowy plan żywieniowy. Przepisy są proste, a produkty raczej łatwo
dostępne, także realizacja nie powinna nikomu sprawić problemu. Rzecz jasna
każdy przepis może być jedynie inspiracją dla własnych dań, byle trzymać się
reguł zdrowego żywienia itd.
W tekście dużo odnośników
do społeczności amerykańskiej, choć może nie powinnam się temu dziwić, skoro książka
powstała właśnie w USA i pierwotnie dla ich obywateli była tworzona. Niemniej w
niczym to nie przeszkadza, bo co komu szkodzą statystyki z innego kraju.
Jaka rada spodobała mi się najbardziej?
Przypomnienie, jak ważne jest planowanie posiłków i zakupów tygodniowych. Widzicie,
jeśli będziemy mieć plan i wszystko, by go zrealizować, spada ryzyko, że
sięgniemy po coś niezdrowego, bo nagle dopadnie nas głód do pary z brakiem weny
i pustą lodówką. Ważne, żeby zaopatrzyć spiżarnię w pełnowartościowe produkty i
z nich korzystać. To wiele ułatwia, a ja ostatnio jakoś leciałam na żywioł,
przez co masę jedzenia marnowałam, a zamiast zdrowych posiłków, wybierałam coś
mniej odpowiedniego na szybko.
Czy warto przeczytać „Leczenie odżywianiem: Refluks”? Jeśli
cierpicie na GERD, jak najbardziej. Zawsze warto poznać wroga z którym się
walczy, zaktualizować wiedzę i zebrać kilka rad, które mogą uratować was od
pieczenia, bólu, gorzkiego posmaku i innych objawów. Wiedzy w tym poradniku
jest naprawdę dużo. Co ważniejsze przekazana jest w sposób klarowny i myślę, że
zrozumiały dla każdego. Naprawdę polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz