Kłamstwa, wszędzie kłamstwa. - Adele Parks
Rzadko sięgam po powieści domestic noir. Kiedy w księgarni internetowej dojrzałam „Kłamstwa, wszędzie kłamstwa”, pomyślałam, że może warto to zmienić. W tym przypadku zadziałała intuicja. Czy się sprawdziła? W ostatecznym rozrachunku tak.
Daisy i Simon są małżeństwem z wieloletnim stażem. Dużo razem
przeszli, ale też dużo zamietli pod dywan. Wspólnie wychowują córkę, która
wydaje się być ich prywatnym cudem, bo pojawiła się po wielu latach starań,
badań i prób. Dziewczynka jest pełna życia, uśmiechnięta. Różni się od swoich
rodziców zarówno fizycznie jak i usposobieniem, co nie zmienia faktu, że jest
ich oczkiem w głowie. Jednak przychodzi taki moment, gdy tajemnice zaczynają
wypływać na światło dzienne, burząc kruche, rodzinne mury. Czy cokolwiek z nich
ocaleje? Czy związek Daisy i Simona ma odpowiednio silne fundamenty, by
przetrwać prawdziwe trzęsienie ziemi?
„Kłamstwa, wszędzie kłamstwa” czytało się dobrze i szybko.
Miałam odrobinę problemów z początkiem, bo poruszany był problem z którym zbyt
często miałam styczność i powiedzmy szczerze, nie miałam ochoty jeszcze o nim
czytać. Niemniej zagryzłam wargi. Warto było, bo obraz wysokofunkcjonującego
alkoholika przedstawiony został bardzo rzetelnie i wiarygodnie. W pewnym
momencie zirytowała mnie Daisy, która udawała, że nic się nie dzieje, zacierała
ślady, odwracała wzrok, a na dokładkę wszystko dusiła w sobie. Ja sama mam
problem z asertywnością, ale ona przechodziła samą siebie. Niemniej miała też
dobre cechy, dzięki którym mimo wszystko wzbudziła moją sympatię i spowodowała,
że w ostatecznym rozrachunku trzymałam jej stronę. Simon miał swoje dobre i złe
chwile. Były momenty, kiedy miałam ochotę zapłakać nad nim, a innym razem podać
rękę w wyrazie uznania. Zachwyciło mnie, jak bardzo kochał rodzinę i ile był w
stanie dla niej zrobić. Chcę Wam przez to powiedzieć, że bohaterowie są bardzo
rozbudowani, dopracowani i niejednoznaczni, czyli tak realni jak tylko można.
Mają swoje dobre i gorsze cechy, walczą z własnymi demonami i nie boją się
poświęceń. Dla mnie mistrzostwo, jeśli chodzi o kreacje postaci.
„Kłamstwa, wszędzie kłamstwa” to powieść o niszczycielskiej
sile tajemnic, braku szczerości i ignorowaniu problemów, ale też o tym, co
oznacza prawdziwa miłość i ile może przetrwać. Bo czy wiecie ile jesteście w
stanie poświęcić dla bliskiej osoby? Może wam się wydawać, że tak, ale to
zawsze weryfikuje życie. Pod tym względem szczerze podziwiam głównych bohaterów
za ich zachowania. Wywarli na mnie niemałe wrażenie, choćby dlatego, że sama
nie wiem, czy zachowałabym się podobnie.
Jeśli szukacie powieści, która was zaskoczy, z szalonymi
zwrotami fabularnymi, które wbiją w fotel i sprawiają, że pod nosem powiecie „no
nie wierzę”, to jest książka dla Was. Zajrzyjcie do Domu Dainsy i Simona,
poznajcie ich, zobaczcie świat z ich perspektywy i pozwólcie się zaskoczyć. Bo
choć początkowo historia może wydać Wam się taka, jak wiele innych, ostatecznie
stanie się jedną z najlepszych, jakie czytaliście w ostatnim czasie.
Gorąco polecam „Kłamstwa, wszędzie kłamstwa”. Więcej
thrillerów znajdziecie na TaniaKsiazka.pl
Komentarze
Prześlij komentarz