Kiedy spadnie pierwszy śnieg – Beata Majewska
Hania wprowadza się do nowego domu. Jest tym faktem
podekscytowana, ale jak wkrótce się okaże, czasami do tej silnej i pełnej życia
kobiety przyczepia się prawdziwy pech. Tak jest i tym razem, gdy okazuje się,
że nowe mieszkanie wita ją pleśnią, grzybem i wizją rychłego remontu dachu. Na
szczęście trafia na Kajetana, który okazuje się złotą i jakże pomocną rączką,
choć może troszkę gburowatą.
Oboje po przejściach, poturbowani przez los. Ona z odzysku,
wyjęta wprost z prawdziwego koszmaru, on zraniony, nieufny. Każdy z zupełnie
innego świata. Kaj wychowany w bogactwie, przystojny, od razu się go zauważa.
Hanka jest tak przeciętna, że wydaje się niewidzialna. Próbuje zacząć nowe,
spokojne życie. Mimo wszystko los łączy ich ze sobą, a im więcej czasu spędzają
razem, tym więcej pojawia się wzajemnej sympatii.
Wiecie co mi się podobało najbardziej? Że nikt nie mdlał już
na starcie z szaleńczej miłości. Ok, było wzajemne przyciąganie, może nawet pożądanie,
ale przede wszystkim sympatia i duuużo ostrożności. Bo moi drodzy, miłość nie
zawsze musi uderzyć jak grom z jasnego nieba. Może wkradać się do naszego życia
tak niepostrzeżenie, że dopiero po pewnym czasie orientujemy się, że to już coś
więcej niż zwykłe „lubię”. I to było piękne w tej powieści. Że wszystko zaczęło
się od znajomości czysto sąsiedzkiej, wspólnej pomocy i spędzania czasu. I może
ta ich miłość była już wtedy, ale oni tak bardzo się jej bali, że nawet jej nie
zauważyli. Po prostu zaczęli od przyjaźni i pewnego szalonego spisku, ale o tym
już sobie poczytacie sami.
Co jeszcze? Humor. Bywały chwile, kiedy chichrałam się pod
nosem jak opętana, odrobinę strasząc przy tym własne dzieci. Może to nie
komedia, bo do tego jeszcze daleko, ale niektóre sytuacje i dialogi z pewnością
poprawią wam humor.
A wiecie co podobało mi się najbardziej? Że Hanka i Kaj są
tak bardzo prawdziwi w tej powieści. Niedoskonali, zupełnie od siebie różni, a
przy tym dobrzy i honorowi. Wypadają zadziwiająco realnie i oczywiście pomimo
pewnych wad dają się czytelnikowi lubić, a nawet pokochać. Ja im kibicowałam z
całych sił, a książka to mi chyba na tych kilka godzin przyrosła do dłoni. No
nie dało się odłożyć. Ten fakt podaję wam jako dowód, że naprawdę warto
przeczytać.
I taki drobiazg na koniec jak okładka. O Boże, cudo. Zimowa
oprawa, romantycznie całująca się para i (na zdjęciach niestety słabo to widać)
całe chmary błyszczących płatków śniegu wtłoczonych w papier. „Kiedy spadnie
pierwszy śnieg” wprost się błyszczy. Dla estetów i wielbicieli sparklingu będzie
to niezły dodatek. 🤩
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar, a
Beacie Majewskiej gratuluję kolejnej świetnej książki. Czy już wspominałam, że
to prawdziwe cudo? 😆🥰
Komentarze
Prześlij komentarz