Bennett mafia – Tijan
Riley dorastała w domu pełnym przemocy. Jednym z jej
pozytywniejszych akcentów dzieciństwa była przyjaźń z Brooke Bennett, mafijną
księżniczką. Choć bezpośrednia relacja dziewczyn nie trwała długo, była na tyle
silna, by utrzymać ich więź przez bardzo długi czas. Traf chciał, że po
czternastu latach od rozstania, to właśnie przyjaciółka sprowadza na Riley
prawdziwe kłopoty w postaci swojego brata, a jednocześnie głowy mafijnej
rodziny – Kaia.
Kai jest uosobieniem wszystkiego, czego Riley nienawidzi, a
jednak gdy mężczyzna pojawia się w pobliżu, dziewczyna z trudem potrafi
opanować pożądanie. Jej zdradliwe ciało zdaje się pozostawać obojętne wobec
racjonalności umysłu. Jeśli ulegnie temu przyciąganiu, zdradzi własne zasady i straci
szacunek do samej siebie. Lecz co jeśli Kai nie jest jedynie przystojnym,
inteligentnym i szalenie niebezpiecznym mafiosem? Co jeśli nie ma wyboru i po
prostu musi być tym, kim jest? Może ma drugie oblicze?
„Bennett mafia” to jedna z powieści z kategorii bajek dla
dorosłych, ale nieco mniej w niej słodyczy. Zamiast tego dostajemy podwójną
dawkę sensacji, wewnętrzną walkę głównej bohaterki i kilka całkiem przyjemnych
niespodzianek. Muszę przyznać, że zakończenie trąci utartym schematem, ale cała
reszta była dosyć emocjonująca, a zwłaszcza początek.
Ta opowieść wchłonęła mnie od pierwszych stron,
zaintrygowała i nie pozwoliła wypuścić się z rąk co najmniej do półmetka.
Później czytało mi się już spokojniej, choć również przyjemnie.
W „Bennett mafia” jest kilka scen erotycznych, które są całkiem
nieźle napisane, ale mimo to jakoś mnie nie porwały. Może to kwestia tego, że
czytałam w chorobie i nie miałam sił na jakiekolwiek reakcje, a może po prostu
do mnie nie trafiły. Niemniej są, jeśli ktoś właśnie tego szuka. Dużo bardziej
ujęła mnie chemia pomiędzy głównymi bohaterami, która jest wyraźnie wyczuwalna.
Dostarczyła mi ekscytacji i powodowała, że przesuwałam wzrokiem po kolejnych
stronach z podwójną niecierpliwością.
Jeśli mam podsumować, to powiem, że czytało mi się miło.
„Bennett mafia” oderwała mnie na kilka godzin od problemów, rozluźniła. Ale czy
zostanie ze mną na dłużej? Czy ją zapamiętam? Nie jestem pewna. Niemniej jest
to całkiem przyjemna propozycja rozrywkowa, w dodatku jednotomowa, co ma swoje
zalety.
Komentarze
Prześlij komentarz