Dywan z wkładką - Marta Kisiel
Tereska z mężem i dwójką dzieci w wieku nastoletnim przenosi
się na wieś. Ma być spokojnie i sielsko. Wkrótce pojawia się teściowa Mira, ale
to dopiero początek zamieszania. Prawdziwe kłopoty zaczynają się, gdy kobiety znajdują
w lesie tytułowy dywan z wkładką. Owa wkładka okazuje się ich sąsiadem zza
płotu, jeszcze do niedawna całkiem żywym. Problem w tym, że istnieją pewne
okoliczności, które mogłyby obciążyć męża Tereski. Synowa i teściowa
postanawiają same rozwiązać tajemnicę zabójstwa i znaleźć winnego zbrodni. Wszystko,
by chronić rodzinę.
Choć sam dywan pojawia się dosyć późno, a już w połączeniu z
wkładką jeszcze później, historia wciąga od pierwszych stron. Marta Kisiel ma wprost
niebywały talent. Potrafi opisać zwyczajne sytuacje w niezwykły, zwalający z
nóg sposób. Zatem na początku poznajemy bohaterów, zaczynamy pałać do nich
sympatią i podśmiewać się pod nosem z ich przygód. Jeśli chodzi o komedię,
powieść działa znakomicie. Część kryminalna rozkręca się około setnej strony i
jest raczej klasyczna. Trup, zagadka, kilku podejrzanych, a każdy z nich wydaje
się być potencjalnie winny, każdy ma motyw. Na końcu cios obuchem w głowę i
wielka niespodzianka, bo czytelnik nawet nie pomyślał o danej osobie, jak o
mordercy. Zatem i na tą kwestię nie można narzekać.
Co mnie ujęło najbardziej? Po pierwsze zwariowane przypadki,
które spotykają Trwnych, jak choćby oparzenie mrożonką (całkiem możliwe, jak
się okazuje), albo nieproszona wizyta gadatliwego szpaka pod podbitką. Ale nie
byłoby w nich żadnej magii, gdyby nie doskonałe pióro Marty Kisiel. Styl
autorki jest pełen poczucia humoru, często okraszony ironią, a przy tym szalenie
inteligentny. W tej powieści nawet proste, codzienne sytuacje śmieszą do łez, a
jest to spore osiągnięcie. Naprawdę, jeśli chcecie poprawić sobie humor, nie
zwlekajcie, czytajcie Dywan z wkładką.
Kolejny plus to bohaterowie. Jak zwykle są po mistrzowsku
skonstruowani, dobrani do siebie idealnie, dają się lubić i po lekturze mogłabym
opowiedzieć o każdym kilka sensownych zdań. Są oryginalni, ale jakby znajomi i
do bólu wiarygodni. Aż żal było się z nimi rozstawać.
Ujął mnie też sposób w jaki Marta Kisiel przedstawiła
przepaść pokoleniową pomiędzy nastolatkami, a ich rodzicami i babcią. Oczywiście
było zabawnie, ale też niezwykle celnie. Autorka ze wszystkim trafiła w
dziesiątkę.
Polecam każdemu miłośnikowi dobrego stylu, humoru i klasycznych
zagadek kryminalnych. Przenieście się na jakiś czas do domu Trawnych. Obiecuje
wam, że ich pokochacie, że poczujecie się jakbyście byli tuż obok. Dywan z wkładką to gwarancja dobrej
zabawy. Może nawet kilka razy wybuchnięcie zdrowym, ożywczym śmiechem, czego z
całego serca wam życzę.
Komentarze
Prześlij komentarz