Solo - Anna Dan
O czym jest ta historia? O walce z demonami przeszłości,
przyjaźni i miłości. Kolejność nie jest przypadkowa, bo dokładnie tak odczułam
tą książkę. Solo jest powieścią z
gatunku new adult, ale z tych bardziej dojrzałych i głębokich w swoim
przekazie. Owszem, miłość jest, ale jak dla mnie nie stała na pierwszym planie.
Szczerze mówiąc, niezbyt wyraźnie poczułam wzajemne iskrzenie pomiędzy głównymi
bohaterami, a przynajmniej na początku. Nie przeszkadzało mi to jednak, bo w
jakiś sposób to pasowało do całokształtu i dostałam wiele w zamian.
W Solo wchodzimy
do świata informatycznych geniuszy i wschodnich sztuk walki. Takie połączenie brzmi
nietypowo? Może, ale wierzcie mi, że świetnie do siebie pasuje i tworzy
wyśmienite tło dla całej opowieści.
Solo czytało mi
się bardzo dobrze głównie dzięki narracji prowadzonej przez Datkę. Opowiadała
swoją historię ciekawie, z poczuciem humoru miejscami zakrawającym o sarkazm,
który idealnie do mnie trafiał.
Anna Dan zmyślnie skonstruowała całą opowieść tak, by
zaciekawić. Datkę poznajemy stopniowo tak samo, jak gnębiąca ją przeszłość.
Identycznie jest z Solo. Jest przystojny, świetnie walczy i ma swoje tajemnice,
których łatwo nie zdradza.
Lubię takie opowieści, bo wtedy mogę pobawić się w
zgadywanki. Próbuję przewidzieć dalszy ciąg i samo zakończenie. W przypadku Solo czasami mi się udawało, czasami nie,
i w obu sytuacjach miałam frajdę. Wiecie, lubię mieć rację, ale lubię też być
zaskakiwana. Anna Dan kilka razy wyprowadziła mnie w pole, a ja za każdym razem
cieszyłam się z tego jak głupia i biłam jej brawo.
Poza powyższym ujęła mnie barwność bohaterów i styl autorki.
Rzadko mamy styczność z imionami. Większość bohaterów poznajemy głównie z
ksywek, co szalenie mi się podobało. Anna Dan stworzyła postaci ciekawe,
szalenie wyraziste i oryginalne, które łatwo zapadają w pamięć. Osobiście
szczególnie pokochałam panią Hannę i Lalę. (Zrozumiecie, gdy przeczytacie.)
Moją uwagę zwróciła też relacja Datki z jej przyjaciółmi. Była ujmująca i
zabawna, a w moim serduszku wzbudziła tęskne rozrzewnienie.
Na koniec muszę pochwalić okładkę. Jest wprost cudowna.
Podobała mi się od samego początku, ale jej pełny sens i romantyczny przekaz w
pełni zrozumiałam dopiero po lekturze. Prawdziwe mistrzostwo.
Jestem pewna, że zdecydowana większość czytelników pokocha Solo. Ja z żalem odkładam ją na półkę i
z niecierpliwością wyglądam kontynuacji. Rzecz jasna, polecam gorąco.
Komentarze
Prześlij komentarz