Czekałam na ciebie - Magdalena Krauze
Pewnego dnia Paulina poznaje swojego nowego szefa. Okazuje się, że jest nim jej dawna miłość z liceum, przystojny Igor. Ona poznaje go od razu, lecz on jej już nie… Choć może to i lepiej?
Powieść w typie „bajki dla dorosłych”. Lekka, zwiewna i przyjemna. Świat na jej kartach jest zdecydowanie bardziej kolorowy od rzeczywistości. Dostajemy sympatyczną bohaterkę, kobietę sukcesu, która ma sielankową atmosferę w pracy, na dokładkę przystojnego, inteligentnego faceta z dobrą posadą i sporo chemii pomiędzy nimi. Historia piękna, wywołująca uśmiech, a sam romans słodszy od tofii, hauwy i czekolady razem wziętych. I żeby oddać honor książce, muszę wspomnieć, że owszem, problemy są, ale takie które rozwiązują się nienaturalnie szybko i powiedziałabym stosunkowo gładko.
Magdalena Krauze podaje czytelnikowi na tacy miłość typowo „książkowo/filmową”, czyli w moim mniemaniu lekko wyidealizowaną. Mam wrażenie, że o takim uczuciu, każdy marzy, a tylko nie liczni mają szczęście, by go doświadczyć. (Swoją drogą, nie jestem pewna, czy takie coś rzeczywiście istnieje w realnym świecie.)
To wszystko, co napisałam nie jest złe, jeśli ktoś szuka przyjemnej odskoczni od szarej rzeczywistości. Ja osobiście bardzo miło wspominam lekturę. Powiedzmy, że połknęłam ją na jeden raz i byłam bardzo zadowolona ze smaku. Już dawno nie czytałam niczego tak lekkiego i w pewnym sensie odświeżającego.
Jeśli miałabym komuś polecać, to szczególnie osobom, które szukają porządnej odskoczni i przede wszystkim chcą sobie przypomnieć, jak to jest się zakochać i to tak, żeby poczuć motyle w brzuchu.
Na zakończenie powiem jedno: Kiedy tylko ukarze się kontynuacja, kupuję.
Komentarze
Prześlij komentarz