Rosja Putina – Anna Politkowska
Anna Politkowska w „Rosji Putina” głównie skupia się na
okresie od 2001 do 2004 roku. Przedstawia czytelnikowi tragiczną sytuację
wojska, które jest notorycznie rozprzedawane na „lewo”, niesamowicie
skorumpowane, pełne wewnętrznej przemocy, a do tego kompletnie bezkarne. Im
ktoś wyższy rangą, tym więcej może. Każdy oficer ma prawo znęcać się nad
kolegami. Są wewnętrzne tortury, ośmieszanie, pobicia. I jakoś nikt z tym nic
nie robi. Do tego dochodzą nieuprawnione ataki na cywili, porwania i znęcanie
się dla własnej przyjemności. Czytając wszystkie te opowieści, doszłam do
jednego wniosku: ci ludzie są skrzywieni, wręcz chorzy. To psychopaci, którzy
nie mają hamulców i jakoś nie ma nikogo, kto by ich powstrzymał.
Sporą część książki zajmuje konflikt z Czeczenią, który w
chwili obecnej już nie ma miejsca. Zamiast niego mamy działania zbrojne na
Ukrainie. Niemniej w „Rosji Putina” wspomniane są akty rasizmu względem
Czeczeńców, którzy uciekli przed wojną do Moskwy. Są szczegółowo opisane
zamachy na teatr przy Dubrowce i na szkołę w Biesłanie, a właściwie to, jak
poradził sobie z nimi rząd pod władzą Putina. Nie doszło do żadnych negocjacji
z agresorami, a raczej do rozwiązań siłowych, w których ofiarami zostali
również zakładnicy. Kto by się jednak nimi przejmował, gdy pokonano
terrorystów? I tutaj dostajemy jeden z licznych dowodów, że jednostka w Rosji
nie ma żadnego znaczenia.
Od 1991 roku w Rosji zaszło wiele zmian. Jedni przystosowali
się do nich lepiej, inni gorzej. Na kartach książki znajdziemy historie i
jednych, i drugich. Każda z nich daje do myślenia, większość wywołuje smutek i
poczucie bezradności.
Rosja to kraj zżerany korupcją, gdzie pomimo oficjalnej
demokracji, rządzi jeden człowiek. Każdy bowiem boi się mu podpaść, więc czasem
lepiej nie zrobić nic, niż postąpić niezgodnie z decyzjami Kremla. Sądy
orzekają zgodnie z tym, co im każą zwierzchnicy. I wszędzie działa ta sama
zasada: im bardziej ktoś posłuszny woli „góry”, tym lepiej mu się wiedzie. W
przeciwnym wypadku zostaje usunięty.
Wszystko to nieprawdopodobne, prawda? I choć książka kończy
się na wydarzeniach z 2004 roku, jakoś ciężko mi uwierzyć, że cokolwiek od
tamtej pory się zmieniło. Zatem wszystkim ciekawskim polecam. Uprzedzam
jedynie, że miejscami będzie brutalnie i szokująco, więc sięgacie po „Rosję
Putina” na własną odpowiedzialność.
Komentarze
Prześlij komentarz