O pisaniu na chłodno - Remigiusz Mróz
O pisaniu na chłodno.- Tytuł. Pierwsza rzecz, która mi się spodobała. Konkretny treściwy, a jednocześnie z przymrużeniem oka. Pomysłowa gra słowna z nazwiskiem autora. Odebrałam to jako puszczenie oczka do czytelnika.
Druga – Piękne wydanie. Twarda oprawa, szyty brzeg książki, połączenie stonowanych kolorów z żółtymi elementami, zakładka w formie wstążki i odpowiedniej wielkości litery. Od razu widać, że wydawnictwo nie pożałowało funduszy. W moje ręce wpadła porządnie wydana i zredagowana książka, gotowa na wielokrotne kartkowanie i dotykanie. Bo mój miły czytelniku, na razie przestudiowałam ją raz, ale już teraz wiem, że na tym nie koniec. Oj nie. Jeszcze wiele razy wrócę do rad autora. Choćby po odrobinę motywacji w chwili zwątpienia, chęci odkrycia czegoś nowego, czy po prostu utrwalenia informacji.
No dobrze, wierzchnia warstwa publikacji bardzo piękna, ale to przecież wnętrze jest najistotniejsze. Zatem przejdźmy do zawartości.
Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszej poznajemy autora na tyle na ile nam na to pozwala. Dowiadujemy się, gdzie tkwi sekret jego literackiej płodności, jak wielka jest jego miłość do pisania i jak się zrodziła. Wraz z Remigiuszem Mrozem podążamy drogą do miejsca, w którym jest obecnie. Myślę, że ta część jest cenna zarówno dla początkującego pisarza, który potrzebuje słowa otuchy i iskierki wiary, ale również dla licznych fanów autora. Żaden wywiad nie przybliży nam bardziej Pana Mroza, niż ta pozycja.
Część druga poradnika jest stricte praktyczna. Remigiusz Mróz daje niezliczoną ilość rad, zdradza tajemnice swojego warsztatu, dzieli się swoimi opiniami i dobrymi radami. Porusza takie zagadnienia jak planowanie, narracja, dialogi, opisy, kreowanie postaci, rytm tekstu, pierwsze zdanie, przedakcja, redakcja i wiele innych. Jest to część, która zainteresuje przede wszystkim osoby już piszące lub takie, które dopiero o tym marzą.
Ta forma książki bardzo przypomina mi poradnik innego autora, o którym Remigiusz Mróz sam bardzo często wspomina. Mam tutaj na myśli „Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika” Stephena Kinga. W tekście, a właściwie w radach obu panów można wyłapać liczne podobieństwa. Oczywiście nic w tym złego. Utwierdziło mnie to jedynie w przekonaniu, że naprawdę na niektóre sprawy warto zwrócić większą uwagę. Chociażby na przysłówki w atrybucji dialogowej. (Kto czytał poradnik Kinga, ten kojarzy o co chodzi.)
Sam King był tyle razy przywoływany, że przewiduję wzrost sprzedaży zarówno jego poradnika, jak i innych jego książek np. Dallas ’63. To samo tyczy się Traktatu o łuskaniu fasoli autorstwa Wiesława Myśliwskiego. Wiem, bo w najbliższym czasie sama planuję sięgnąć po ostatnie.
No dobrze. Właśnie rozpisuję się na temat poradnika, który w głównej mierze przeznaczony jest dla osób pragnących pisać. Oczywiście sama zaliczam się do tego zacnego grona. W związku z tym wypadałoby, bym stwierdziła, co właściwie wyniosłam z opisywanej lektury.
Przede wszystkim otrzymałam wiele praktycznych rad i nawet jeśli do niektórych sugestii zdarzyło mi się podejść nieco sceptycznie, bardzo często pobiły mnie przekonujące argumenty autora. Remigiusz Mróz sprawił, że zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno warto się buntować i upierać przy swoim. Postanowiłam spróbować posłuchać jego głosu i w wielu przypadkach okazało się, że… ma rację. No dobrze, nie we wszystkim, ale zostałam zmuszona do myślenia, a to zawsze jakiś krok w stronę rozwoju.
W tym momencie zaczęły się wątpliwości. O tak. Kiedy dotarło do mnie, jak wiele błędów popełniałam, zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno coś sensownego jest w stanie ze mnie wykiełkować. Może nie jestem odpowiednim materiałem na pisarkę? Może zupełnie się do tego nie nadaję? Całe szczęście okazało się, że nie chcę, a nawet nie jestem w stanie zrezygnować z tego zajęcia, więc trudno. Nadaję się, czy nie, będę pisać dalej. Być może kiedyś dojdę do odpowiedniego poziomu.
Oczywiście to nie tak, że opisywana książka zniechęca. W żadnym wypadku. Moje wątpliwości wynikają raczej z niskiej samooceny i małej wiary w swój talent (o ile takowy istnieje). Wiele wątków poradnika pełni funkcję wręcz motywacyjną. Remigiusz Mróz niejako zagania do pisania, zachęca i przypomina, jak cudowne jest tworzenie opowieści, która porywa. Podkreśla wagę słowa i nieograniczone możliwości, które ono daje. Przecież tyle możemy przekazać. Tyle możemy ukryć w kilku zdaniach. Odpowiednie tempo tekstu może zdziałać cuda. Na setki różnych sposobów można podzielić się emocjami. To jak czysta, nieokiełznana i najpiękniejsza magia na świecie.
Zbliżając się do końca przyznam jedynie, że bardzo cieszę się z możliwości skorzystania z wiedzy kogoś znacznie bardziej doświadczonego, kto w pewnym stopniu jest dla mnie autorytetem. W najbliższych planach mam redakcję swojej powieści, która właśnie kończy leżakować. Tym bardziej jestem wdzięczna za ilość cennych rad, które znalazłam w O pisaniu na chłodno. Mam przeczucie, że ta książka będzie miała pozytywny wpływ na mój warsztat pisarski.
Słowem zakończenia, polecam każdemu fanowi Remigiusza Mroza, a szczególnie raczkującym pisarzom, którzy chcą się rozwijać. Natomiast autorowi tego cudownego poradnika z całego serca dziękuję za podzielenie się swoim doświadczeniem i sugestiami! Wiedza mistrza jest bowiem bezcenna, prawda?
Jeśli kogoś interesuje rozwój własnego warsztatu pisarskiego, podzielam zdanie Remigisza Mroza, dlatego dodatkowo polecam "Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika." Stephena Kinga. Dla zainteresowanych, poniżej zamieszczam BuyBoxa dla tej pozycji.
Komentarze
Prześlij komentarz